Wiemy już, że epidemia zwiększyła zainteresowanie domami, a zmniejszyła mieszkaniami (pisaliśmy o tym tutaj: A domy drożeją, drożeją i drożeją…). Wiemy też, że rynek nieruchomości przeszedł przez nią w zasadzie „suchą stopą”. Ale… epidemia jeszcze się nie skończyła. Formalnie. Cóż – dla branży budowlanej – raczej już tak. Zapytania o kredyty hipoteczny biją rekordy. Ich liczba w marcu 2021 roku w porównaniu do marca 2020 roku wzrosła o ponad 36%!

Dokładnie mówiąc: w marcu 2021 roku wnioski o kredyt mieszkaniowy złożyło w Polsce ponad 56 tys. potencjalnych kredytobiorców. To największa liczba od marca… 2011 roku, czyli od równo 10 lat. Mało tego; tegoroczny marzec nie jest żadnym wyjątkiem – udane były również pierwsze miesiące 2021, czyli luty i styczeń, gdy wzrosty wynosiły ok 17% oraz 18%. Ale to nie te, bardzo pozytywne wyniki są rekordowe. Rekordem jest kwota wszystkich hipotek o jaką wnioskowali rodacy.

– Na wartość Indeksu pozytywnie wpłynął wzrost średniej kwoty wnioskowanego kredytu przy dużej liczbie wnioskodawców. Rekordowa w całej historii jest wartość wnioskowana na wnioskach kredytowych (wartości bezwzględne)… – podsumował prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.

Inaczej mówiąc; jeszcze nigdy w historii analiz Biura Informacji Krajowej Polacy nie chcieli pożyczyć tylu pieniędzy od banków na budowę domów i zakup mieszkań. Oj, będzie sporo pracy w najbliższej przyszłości, oj będzie, zwłaszcza, że wspomniany profesor prognozuje również, że:

W mojej opinii, w sytuacji wysokiej nadpłynności polskiego sektora bankowego i najniższego poziomu szkodowości kredytów hipotecznych, akcja kredytowa w zakresie kredytów mieszkaniowych wzrośnie… – prof. Waldemar Rogowski.

Świetnie!